Lista aktualności Lista aktualności

Wciąż pomagamy w szpitalu

Lasy Państwowe od początku pandemii wspierają rodzimą służbę zdrowia przede wszystkim finansowo, ale również przez zakup i przekazanie specjalistycznego sprzętu (m.in. respiratorów) oraz środków ochrony osobistej (maseczek, gogli, kombinezonów, rękawiczek). Są jednak takie sytuacje, w których pomóc może tylko drugi człowiek.

Walka z pandemią COVID-19 nie ustaje – przekonują się o tym każdego dnia leśnicy z jednostek Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi, którzy dyżurują od października w szpitalu covidowym „Na Stokach” przy ulicy Pieniny 30 w Łodzi. O pomoc w trudnej sytuacji kadrowej i finansowej poprosił dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi.

Wszystkie ręce na pokład

Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz personel pomocniczy są na pierwszej linii frontu walki o zdrowie i życie pacjentów, jednak zadań do wykonania jest więcej niż ludzi. W szpitalu „Na Stokach”, który w całości przeznaczony jest dla pacjentów z COVID-19, brakowało rąk do pracy. Podstawowym problemem okazał się brak centralnego systemu rozprowadzania tlenu do łóżek pacjentów. Chorzy, którzy potrzebują tlenu muszą więc czekać na dostarczenie butli tlenowej, którą podłącza się bezpośrednio do urządzeń podtrzymujących życie. To jednak wymaga osobnego pracownika, a w czasie pandemii całego zastępu pracowników, którzy wspomniane butle z tlenem dowiozą, skontrolują poziom tlenu i je wymienią. Przy oddziale pełnym chorych – wsparcie zewnętrzne okazało się konieczne.

W odpowiedzi na apel medyków do szpitala w Łodzi od października dojeżdża kilkudziesięciu leśników z terenu łódzkiej RDLP. Rekordziści do końca grudnia odbyli dwunastogodzinny dyżur w szpitalu ponad 20 razy! Jeden dyżur to zaangażowanie dwóch pracowników LP, transport i wymiana około 20-30 butli na 4 poziomach szpitala, obowiązek prowadzenia dokumentacji. Leśnicy zaczynają zawsze od zebrania raportu od poprzedniej zmiany. Potem robią obchód szpitala – sprawdzają przepływ i ilość tlenu na każdej sali, decydują u kogo wymiana butli jest konieczna.

To zaszczyt i obowiązek móc nieść pomoc osobom najbardziej potrzebującym, solidaryzować się z personelem medycznym, służbami bezpieczeństwa – w walce ze wspólnym wrogiem, koronawirusem. Wszyscy tutaj staramy się przynieść pacjentom ulgę i choć trochę uśmiechu! – relacjonuje Marcin Staciwa z Nadleśnictwa Piotrków.

W dobie pandemii, gdy prośby o wsparcie płyną z różnych stron, bycie tym, kto odpowiada na apel o pomoc nie jest ani proste, ani oczywiste, a jednak Aleksandra Kulis, z Nadleśnictwa Opoczno mówi: Słowa podziwu i uznania – od kilku tygodni towarzyszą nam coraz częściej. Nie przyjmuje się ich łatwo, są wręcz uwierającą, gorzką pigułką. Nie robimy nic nadzwyczajnego, poza człowieczeństwem. Wyłącznie ludzkim można nazwać niesienie pomocy tym, którzy jej potrzebują. Zgłosiłam się dobrowolnie, bez rozważań czy to potrzebne, słuszne i bezpieczne. Najczęściej na oddziale słyszę „Pani, taka drobna i z butlą? Jak Pani daje radę? Podziwiam!”, w takich momentach zawsze myślę, że podziwiać można wyłącznie medyków, którzy przy pacjentach są od początku trwania pandemii, którzy karmią ich, przebierają, podejmują trudne decyzje, żegnają ich jako ostatni, kiedy ci odchodzą. Medycy pracują zmianowo, goniąc czas i szukając sił. Jako „tleniarze” nie tylko dostarczamy butle pacjentom, ale również sprawdzamy przepływy, próbujemy pomóc napić się czy poprawić łóżko. Robimy co możemy, aby choć trochę odciążyć służbę medyczną. Pierwszych kilka dni starałam się nie patrzeć na nikogo, a jedynie mechanicznie wykonywać co do mnie należy. Nie trwało to jednak długo. Zaczęłam zapamiętywać kto gdzie leży, obserwować stan zdrowia i wyczekiwać poprawy, która często nigdy nadchodzi. Pot, zapach szpitala i środków dezynfekcji, zmęczenie – to najczęstszy towarzysz. Przy jego boku stoją łzy i częsta bezsilność. Butla z tlenem waży 10 kg więcej ode mnie i nie jest żadnym ciężarem, bo wiem ile znaczy dla ludzi, którzy z niej korzystają. Będąc mamą dwóch chłopców nie mogłabym w lepszy sposób uczyć ich człowieczeństwa. Cieszę się, że jest mi dane uczestniczyć w tym procesie. Jestem za to wdzięczna.

Podziw i słowa uznania dla wszystkich naszych pracowników, którzy podjęli się tej wyjątkowej służby. DLA NAS JESTEŚCIE WIELCY!